bł. Hanna Chrzanowska
28 kwietnia – wspomnienie dowolne
Hanna Helena Chrzanowska herbu Korab urodziła 7.10.1902 w bardzo zamożnej warszawskiej rodzinie. Wychowana w duchu wrażliwości na los innych, zdecydowała się zostać pielęgniarką. Później podjęła także zadania pedagoga, instruktorki i prekursorki pielęgniarstwa rodzinnego, domowego i parafialnego. Pełniła funkcje wiceprzewodniczącej oraz członek Zarządu Głównego Polskiego Stowarzyszenia Pielęgniarek Zawodowych, naczelnej redaktorki czasopisma Pielęgniarka Polska, współorganizatorki Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego. Zmarła 29.04.1973 w Krakowie. Beatyfikowana 28 kwietnia 2018 w Krakowie przez papieża Franciszka. Jej relikwie znajdują się w kościele św. Mikołaja.
Modlitwa
Ześlij nam, Boże, ducha mądrości i miłości, którym napełniłeś swoją służebnicę, błogosławioną Hannę, † abyśmy wiernie Ci służąc, za jej wzorem * podobali się Tobie przez wiarę i uczynki. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
28.04 przypada także wspomnienie: św. Ludwika Marii Grignion de Montfort, św. Piotra Chanela oraz św. Joanny Beretty Molli.
Litania
-
Litania do bł. Hanny Chrzanowskiej
- Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
- Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
- Ojcze z nieba, Boże – zmiłuj się nad nami.
- Synu, Odkupicielu świata, Boże
- Duchu Święty, Boże.
- Święta Trójco, jedyny Boże.
- Święta Maryjo – módl się za nami.
- Święty Józefie.
- Święty Benedykcie.
- Wszyscy Święci i Święte Boże – módlcie się za nami.
- Błogosławiona Hanno Chrzanowska – módl się za nami.
- Boga za Jego wielkie dzieła wysławiająca,
- Jezusa Chrystusa w tajemnicy Krzyża odnajdująca,
- Słowo Boże gorliwie zgłębiająca,
- W Eucharystii z Chrystusem się jednocząca,
- Z duchowości benedyktyńskiej obficie czerpiąca,
- W modlitwie siłę wiary, nadziei i miłości umacniająca,
- Z Maryją na pomoc będącym w potrzebie śpiesząca,
- Z Matką Bolesną udręczonym współczująca,
- W chorych samemu Chrystusowi służąca,
- W Kościele świętym oparcia szukająca,
- Z pasterzami Kościoła w opiece nad chorymi współpracująca,
- Żarem miłości Bożej promieniująca,
- Ośmiu błogosławieństw wcieleniem będąca,
- Uczynki miłosierdzia ofiarnie spełniająca,
- Świętości życia od poczęcia do śmierci broniąca,
- Sztuki pielęgniarskiej mądrze nauczająca,
- Sumienia pielęgniarek formująca,
- Najprostsze posługi względem chorych podejmująca,
- O godność stanu pielęgniarskiego zabiegająca,
- Chorych i opuszczonych wytrwale szukająca,
- Wygnańców i sieroty przygarniająca,
- Niepełnosprawnym nadzieję i radość życia przywracająca,
- O ciała i dusze podopiecznych dbająca,
- W jednaniu chorych z Bogiem pośrednicząca,
- Zwyczaj Mszy Świętej w domu chorego wprowadzająca,
- Godności chorego z wielkim taktem strzegąca,
- Wobec ludzkiej niedoli współczucie budząca,
- Do samarytańskiej służby chorym wielu zapalająca,
- Do spotkania z chorym i cierpiącym wychowująca,
- Boga w pięknie świata dla siebie i innych odkrywająca,
- Pogodą ducha smutki rozpraszająca,
- Przeciwności mężnie i z ufnością znosząca,
- Wszystko, co własne, dla chorych poświęcająca,
- Powołanie pielęgniarskie chwalebnie wypełniająca,
- Bogu i człowiekowi całym sercem się oddająca,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – zmiłuj się nad nami.K.: Módl się za nami błogosławiona Hanno.
W.: Abyśmy całym życiem dawali świadectwo miłosierdzia.Módlmy się.
Boże, Ty powołałeś błogosławioną Hannę do służby chorym, biednym, opuszczonym, daj aby ta, która całym sercem odpowiedziała Twemu wezwaniu, swoim przykładem stale zachęcała nas do niesienia pomocy bliźnim. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Pamiętnik
-
Z "Pamiętnika" bł. Hanny Chrzanowskiej
Służyć samemu Chrystusowi
Wzrastałam w atmosferze pomocy drugim. A teraz rzecz ważna, najważniejsza, zasadnicza. Nigdy nie słyszałam - ja, która wzrosłam w atmosferze dobroczynności i dobroci - że się ją pełni dla miłości Boga i z miłości Boga. Nigdy nie powiedziano mi, że mam być dobra z powodu Boga i dla Boga. Rodzice byli niewierzący: i matka (w paszporcie wyznania ewangelicko-augsburskiego), długie lata w mękach ateistycznego pesymizmu, i mój ojciec (w paszporcie rzymski katolik), pozytywistyczny wówczas liberał!
W czasie wakacji dostałam zawiadomienie, że od jesieni rusza Warszawska Szkoła Pielęgniarstwa. Zdecydowałam się od razu. Idę do Szkoły Pielęgniarskiej. Kiedyś pielęgnowałam starszego pana. Wypytywał mnie o szkołę, koleżanki. W końcu padło pytanie: "A po co pani właściwie poszła na pielęgniarstwo?" Odpowiedziałam: "No, bo to lubię". "A co pani lubi? Sam szpital czy chorych ludzi?" Wówczas nie umiałam odpowiedzieć. Ale to pytanie utkwiło we mnie na zawsze.
Pielęgniarstwo domowe stawia nas najbliżej chorego takiego, jakim jest, i ta prosta, a nieraz ta bardzo trudna praca przy nim to właśnie ta, która mi daje coś jakby szczęście. Muszę dodać, że choć w tej mojej pradawnej szkole uczono nas zaparcia się siebie, ofiarności bez zastrzeżeń, choć na naszej szkolnej broszce wśród innych napisów widniał napis "służba" - jakże daleko, będąc tak blisko człowieka, któremu służyłam, byłam od ducha służby ewangelicznej. Ani mi nie mignęła myśl o służbie Bogu, dalekie mi było, nieznane pojęcie o życiu na chwałę Bożą, dalekie przez długie lata.
Minęło wiele lat. Szłam ulicą Krowoderską i wtedy: "My pomagamy nieść krzyż Chrystusowi". Nie myślałam: "Chrystusowi w chorych". Chrystusowi wprost.
Nasz zawód dlatego ma w sobie tyle godności, że stoimy przy chorym do końca, do śmierci i przy śmierci. Wyznam, że czuję szczególną wdzięczność dla Pana Boga za to właśnie. Są cierpienia tak ostre, że na szczęście dla człowieka już się całej ich ostrości nie odczuwa, jak się nie słyszy ultradźwięków. Widzi je, słyszy i ocenia jeden tylko Bóg na szlakach swojej własnej, dla nas niedostępnej sprawiedliwości. Bóg, Syn, który - On jeden - wypił kielich do dna. To pewne, że Jemu oddane cierpienie nie idzie na marne, inaczej przeczyłby sam sobie. Cierpienie oczyszczone, wraz z grzechami przybite do Krzyża.
Tylu jest nieszczęśników, którzy mogą wołać: "Nie mam człowieka", jak ów paralityk z Betsaidy. Ale tak naprawdę jest mnóstwo ludzi dobrych. I to właśnie nieszczęście, choroba wyzwala, niejednokrotnie konkretyzuje - dobroć. Nie myślmy tylko o walce ze złem. Być może, że zło jest bardziej frapujące. Trzeba o nim mówić, a nawet krzyczeć. Ale czy o dobroci nie należy krzyczeć? O dobroci zrodzonej przez nieszczęście, wysnuwanej z miłości, dzień po dniu?
To, co napisałam, to chyba nie jarmarczne kolory. Ja to widzę w kolorach płomienia.
Hanna Chrzanowska, Pamiętniki, listy, notatki, Kraków 2018,
str. 28. 72-73. 99-101. 128. 137. 156-157.