Nauka i wiara
20. Odkrywanie nauki i wiary jako komplementarnych porządków poznania
Co można sprawdzić samodzielnie – a co nie – bez konieczności wiary (zaufania):
- kto stoi za drzwiami
- imię i nazwisko rozmówcy, datę urodzenia, adres itp.
- czy widział piramidy :)
- rzeczywiste odczucia do innych…?
- ulubiony film, rodzaj muzyki, kolor…?
Możliwe postawy:
Racjonalizm – (łac. ratio = rozum) stanowisko głoszące rozumność czegoś, uznające zasadniczą rolę (wartość) rozumu w różnych dziedzinach bytu, poznania, działania.
Fideizm (łac. fides = wiara) – do poznania Boga i prawd ostatecznych rozum nie jest potrzebny, za jedyne źródło wiedzy uznaje się akt wiary w Objawienie Boże.
Determinizm – wszystkie procesy dokonujące się w przyrodzie, także w psychice ludzkiej i w społeczeństwie, są z góry określone przez mechanizmy rządzących światem praw.
Rozróżnienie pojęć:
- wiara w Boga – intelekt uznaje istnienie Boga
- wiara Bogu – postawa życiowa
Wiara i uczynki
"Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków." Jk 2,26
Bóg przemawia poprzez:
- Pismo Święte (Objawienie) → treścią tego objawienia zajmują się nauki teologiczne, posiadające swój cel, metody i narzędzia naukowe.
- Księga Natury (świat) → nauki przyrodnicze, które chcą poznać świat korzystając z własnych metod i narzędzi.
Nauka i wiara
– to dwa komplementarne porządki poznania świata. Są prawdy, które poznajemy rozumem i są takie - do których dochodzimy przez akt wiary. Wiara i osiągnięcia nauki nie są ze sobą sprzeczne, a rozumowe poznanie wiary może sprzyjać jej dojrzewaniu i wyznawaniu.
Katechizm Kościoła Katolickiego
Credo naukowców
Im więcej rozważam celowość w przyrodzie, tym więcej okazuje się, jak niezmierzona i upokarzająca jest niewiedza człowieka... Jeżeli zastanawiamy się nad całym światem, to myśl nasza wzdraga się przed tym, żeby uważać go za wynik przypadku. W chwilach nawet największej słabości nie byłem nigdy ateistą w znaczeniu, jakobym zaprzeczał istnieniu Boga
Karol Darwin (1809-1882)
Dziwi się Pan, że uznaję pojmowalność świata (w mierze, w jakiej mamy prawo mówić o poznawalności) za cud lub wieczną tajemnicę. A priori można by się spodziewać świata chaotycznego, nieuchwytnego dla myśli. Można by (lub powinno się) oczekiwać świata poddanego prawom, ponieważ w naszym spostrzeganiu wydaje się być uporządkowany. Byłby to porządek w rodzaju alfabetycznego porządku słów jakiegoś języka. Natomiast rodzaj porządku taki, jak na przykład stworzony przez teorię grawitacji Newtona, ma zupełnie odmienny charakter. Otóż, pomimo że to człowiek ustalił aksjomaty teorii, powodzenie takiego przedsięwzięcia wymaga wysokiego stopnia porządku obiektywnego świata, którego nie mamy prawa spodziewać się a priori. To właśnie jest „cudem”, umacniającym się w miarę rozwoju naszego poznania”
Albert Einstein (1879-1955), Fragment listu do Sołowina z 1952r.
Jan Paweł II - "Sprawa Galileusza lekcją dla współczesnych"
"…Geocentryczna wizja świata była powszechnie przyjęta w ówczesnej kulturze jako w pełni zgodna z nauką zawartą w Biblii, której pewne stwierdzenia, dosłownie interpretowane, zdawały się stanowić potwierdzenie geocentryzmu. Teolodzy epoki Galileusza stanęli zatem wobec problemu zgodności teorii heliocentrycznej z Pismem Świętym (…) Rzecz paradoksalna, że Galileusz, człowiek głęboko wierzący, okazał tu większą przenikliwość niż teolodzy - jego przeciwnicy. «Choć Pismo Święte nie może się mylić - pisał do Benedetto Castellego - może się mylić, i to na wiele sposobów, ten kto je interpretuje i komentuje…» Błąd teologów opowiadających się za centralnym położeniem Ziemi polegał na tym, że sądzili, iż nasza wiedza o fizycznej strukturze wszechświata była nam w pewien sposób narzucona przez dosłowne rozumienie sensu Pisma Świętego."
Przemówienie podczas posiedzenia Papieskiej Akademii Nauk
zamykającego prace komisji na temat "Sprawy Galileusza" (31.10.1992)
za: "L'Osservatore Romano", 1/1993, s.24.
Galileusz – naukowiec o głębokiej wierze
Na powiązanie wiedzy naukowej z głęboką wiarą wskazał kard. Tarcisio Bertone. Watykański sekretarz stanu otworzył wczoraj w Rzymie kongres poświęcony rozwojowi nauki w okresie 400 lat od wykorzystania przez Galileusza teleskopu do obserwacji gwiazd, planet i księżyca. Purpurat przypomniał, że ONZ, w nawiązaniu do tego wydarzenia ogłosiła rok 2009 rokiem Galileusza - ojca nowożytnej nauki. Kard. Bertone przypomniał, że z nazwiskiem Galileusza wiązana jest rewolucja naukowa. Chcąc uczynić przyrodoznawstwo nauką ścisłą, położył on nacisk na przemiany i matematyczną metodę wyrażania głoszonych twierdzeń. Uważał, że podstawą badań przyrodniczych powinny być jedynie właściwości ciał, które można mierzyć i wyrażać w języku matematycznym, a mianowicie - rozmiar, kształt, ilość, ruch. W ten sposób poznanie przyrody przestało być dziełem kontemplacji a stało się starannym odcyfrowywaniem natury w oparciu o doświadczenie. Mówiąc o naturze, celu i ograniczeniach poszukiwań naukowych watykański sekretarz stanu przypomniał, że Kościół wielokrotnie wypowiadał się na ten temat pragnąc służyć autentycznemu dobru człowieka. Zagadnienie ograniczeń nauki wymaga uwzględnienia ludzkich motywacji oraz konsekwencji etyczno-społecznych nowych osiągnięć wiedzy. Rozwój wiedzy wymaga odnowy moralnej, aby osiągnięcia nauki i techniki rzeczywiście służyły człowiekowi - stwierdził purpurat. Odnosząc się do wyroku Trybunału Rzymskiej Inkwizycji z 1633 r., skazującego uczonego na dożywotni areszt domowy kard. Bertone przypomniał, że najnowsze badania historyczne wskazały na braki ludzi Kościoła tamtej epoki, związane z panującą wówczas mentalnością. Jednocześnie badania historyczne pozwoliły odkryć bogatą osobowość Galileusza. „Trzeba podkreślić, że ten wybitny naukowiec dbał też o wiarę i jej rozwój. Galileusz był człowiekiem wiary, postrzegającym naturę jako księgę napisaną przez Boga” – stwierdził kard. Bertone. Natomiast abp Gianfranco Ravasi opowiedział się za ponownym opublikowaniem akt procesu Galileusza. Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Kultury jest przekonany, że nadszedł czas, aby z optymizmem patrzeć na relacje między nauką a wiarą. Dostrzega on punkty wspólne i ten sam przedmiot zainteresowania naukowców i teologów: człowieka i wszechświat. "Jedyna różnicy polega na innej perspektywie postrzegania tych rzeczywistości" – stwierdził abp Ravasi.
Rzym, 27.11.2008, KAI (st[KAI] // ro)
O ewolucji
Jeszcze nie tak dawno wielu zarówno chrześcijan, jak i niechrześcijan sądziło, że dogmat o stworzeniu i doktryna o ewolucji wzajemnie się wykluczają. W sporze tym padały liczne oskarżenia pod adresem Kościoła o obskurantyzm i zacofanie, zaś publicyści religijni, wypowiadając się na ten temat, dawali niekiedy powód do takich oskarżeń. Cała sytuacja trwała dość długo, bo kilka ostatnich dziesięcioleci XIX wieku oraz kilka pierwszych dziesiątków lat wieku XX. Dziś trudno nam uwierzyć, że taka kontrowersja w ogóle mogła mieć miejsce. Bo o czym mówi dogmat stworzenia? Wierzymy, że cały świat jest stworzony przez Boga. Jest stworzony – to znaczy: wszystko, co istnieje, nieustannie od Boga otrzymuje swe istnienie. Chodzi nie tylko o to, że bardzo wiele tysiącleci temu, w jakimś prapoczątku, świat został przez Niego stworzony. Czasowy początek świata, sam moment, w którym został powołany do istnienia, to w gruncie rzeczy sprawa dla wiary drugorzędna. Istotą tego, że świat został stworzony, jest jego nieustanna zależność od Boga w istnieniu. I gdzież tu sprzeczność z teoriami ewolucyjnymi albo z innymi naukowymi hipotezami na temat struktury kosmosu lub jego poszczególnych części. Świat otrzymuje od Boga istnienie, taki jaki jest – a opisać jaki, to zadanie nie wiary, lecz nauki. Jeżeli jest on w stanie rozwoju, to dla mnie, który wierzę w dogmat stworzenia, znaczy to, że otrzymuje on od Stwórcy istnienie jako zdolny do rozwoju. Kształtowanie się galaktyk czy powstawanie drogą ewolucji gatunków roślin i zwierząt stanowi realizowanie tych możliwości, jakie materia otrzymuje od swojego Stwórcy. Przeciwstawiać prawdę o stworzeniu teoriom ewolucji to tak samo, jakby przeciwstawiać sobie prawdę, że jestem stworzeniem Bożym, prawdzie, że pochodzę od moich rodziców.
J. Salij, Pytania nieobojętne, Poznań 1986, s. 30n.